Witajcie tu znów ja Wiktoria i to kolejna część telefonu od Mai.
28 grudnia godzina 15:00
Poszłam sama na komisariat. Bo mój tato pracuje jako policjant.
Stało tam mnustwo ludzi prawie wszyscy byli przestraszeni! Jeszcze nie widziałam tyle osób takich zagubionych. Poszłam do dziewczyny wyglądała bardzo przyjaźnie, więc grzecznie się przywitałam
Cześć, nazywam się Wiktoria... Co cie tutaj sprowadza na komisariat?
Żekła smutnym głosem
:- Zabili mojego brata. Miał on problem z narkotykami, diler zabił go ponieważ nie zapłacił.
Byłam troszeczkę zaniepokojona. Jak taka piękna dziewczyna mogła bracie pozwolić brać narkotyki?!
Na to ja Żekłam:- Spokojnie nic się nie stało, na pewno sprawca zabicia twojego brata znajdzie się raz dwa...
Miałam taką nadzieję.
Tajemnicza dziewczyna wstała ze krzesła i szła powolnym krokiem do moich ramion.
Płakała na moich ramionach chyba z 4 godziny.
W końcu powiedziała :- Nazywam się Sylwia, i mam 15 lat.
Tak teź myślałam powiedziałam jej żeby przyszła do mnie na chwilkę. Zgodziła się.
Przyszliśmy do mnie. Mama była u mojej pra babci a tata w pracy, nawet o nim zapomniałam !
Z Sylwią rozmawiałam chyba z 5 godzin. Puźniej niestety Sylwia musiała iść do domu, wziełam tylko jej numer telefonu.
Po godzinie 23 zadzwoniła do mnie Majka i powiedziała że Adam umarł.
Cieszyłam się, ale jednak było mi go troszkę szkoda.
Maja puźniej dodała że zabił go diler lub narkotyki.
Pomyślałam chwilkę, chwila ! Przeciesz brat Sylwi umarł ?! Ale przeciesz Adam nie miał żadnej siostry ?!
Zadzwoniłam do Sylwi i powiedziałam jej o tym...
Dziękuję za poświęcony czas na tym poście ;* kolejna część tej historii już jutro ;) pamiętajcie to co tutaj pisze to czyste fakty..
Wiktoria jest offline xxxx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz